Superfood – Dlaczego sanepid uznał za trujące jagody chia poddane obróbce? Co kryje się za nową żywnością?
15 sierpnia 2017Im bardziej się rozwijamy, tym więcej produktów umiem przygotować do jedzenia. Kiedyś człowiek bazował na diecie podstawowej, dziś nazywanej paleo. Potem nauczyliśmy się tego, czym jest nietolerancja laktozy i poznaliśmy złe strony glutenu. Tak, jak te trzy przykłady są pewnymi obostrzeniami dietetycznymi, które określają, co możemy, a czego nie możemy jeść. Tak, co roku na naszym stołu pojawiają się nowości.
Kiedyś poznaliśmy przyprawy, inne sposoby przyrządzania mięs, pomarańcze i pozostałe owoce egzotyczne. Dzisiaj co roku na naszych stołach pojawia się coś nowego. Próbujemy glonów, które są zdrowe, smakujemy kuchni molekularnej, a obecnie na topie są jagody goi i nasiona chia. To podobno wyjątkowo zdrowe owoce, jednak czy na pewno? Czy musimy szukać tego, co zdrowe na innych kontynentach?
Przyjrzyjmy się bliżej temu zjawisku!
Pierwsze są jagody goja. Medycyna chińska mówi jasno, że ich właściwości są lekiem na wszystko. Mają w sobie dużo witamin (C i z grupy B), cynk, potas, selen, żelazo i antyutleniaczy. Są zdrowe, ale tylko wtedy, gdy jemy je na surowo – Do Polski przywożone są zazwyczaj suszone.
Naprzeciw nich, można postawić żurawinę, która swoim składem pro-zdrowotnym nie odbiega od jagód Goji, a nawet jest bogatsza w przyjazne nam składniki. Poza witaminami z grupy B i witaminą C znajdziesz w niej także witaminę A. Żurawina to bomba antyutleniaczy. A ponadto reguluje poziom cukru we krwi i działa ochronnie na wątrobę. Super! Wisienką, a w zasadzie żurawinką na torcie jest fakt, że w odróżnieniu od jagód goi żurawina zapobiega chorobom układu moczowego. Jest jeden warunek – żurawinę najlepiej jest jeść surową lub pić z niej sok. Jednak należy szukać żurawiny niesłodzonej, ma wytrawny smak, a wyglądem przypomina nadmuchany owoc. W dużej większości niestety dostępna jest suszona, słodzona żurawina. Niesłodzoną można dostać w sklepach ze zdrową żywnością.
Nasiona Chia, a siemię lniane
Szałwia meksykańska potrafi kosztować nawet 100 zł za kilogram. Zawiera kwasy omega-3, błonnik i zatrzymuje wodę. To pomaga, gdy uprawiamy sport, ale w codziennym odżywianiu nie jest wskazane. Natomiast siemię lniane zawiera przeciwutleniaczy ponad 100 razy więcej, co świetnie wpływa na gospodarkę hormonalną. Ponadto działa osłaniająco i regeneruje błonę przewodu pokarmowego. A jak dodamy do tego fakt, że kilogram siemia lnianego kosztuje 10 razy mniej za kilogram, to okazuje się, że nowy trend wygląda ładnie na zdjęciu jako składnik jednego z posiłków. Jednak to siemię lniane jest dla nas lepsze.
Podobnie jest w przypadku aloesu, spiruliny, chlorelli, agrestu indyjskiego, jarmużu, orzechów pekany, makadamia, czy miodu manuka. Każda z tych nowości ma swoje odpowiedniki, często lepsze dla nas, które od lat goszczą na naszych stołach. Jednak naszym celem nie jest namawianie do tego, by wracać do tego, co stare, polskie i sprawdzone. Eksperymentowanie z nowościami jest wskazane i jeżeli robimy to rozsądnie, to nikt nie może nam tego zabronić.
No właśnie, ważne, by zachować zdrowy rozsądek.
Jednak używanie jagód goi w jogurtach, nie wymaga tylko transportu owoców do Polski. Po burzliwych dyskusjach i badaniach, które od lat mają miejsce w Unii Europejskiej, jagody goji ze szkodliwych stały się bardziej dopuszczalne i im więcej wiemy, tym więcej wytycznych przekazuje GIS (Głowny Inspektoriat Saintarny). Przykładowo, jeżeli chcielibyśmy tworzyć jogurty z dodatkiem jagód goi, potrzebujemy indywidualnego zezwolenia i tylko wtedy można wykorzystywać ten produkt w posiłkach mlecznego pochodzenia z krótkim terminem ważności. Więc następnym razem, gdy będziesz jeść takie jogurty warto zapytać dostawcę o to, czy ma pewność, że tworzony przez niego posiłek jest zdrowy.